Nie lubię kuchni chińskiej. Nie odpowiadają i typowe dla niej połączenia smaków, przyprawy, dodatki. Jako alergiczka muszę niesamowicie uważać na owoce morza (nie jadam wcale), olej arachidowy, sos sojowy i pikantne przyprawy. Jeśli już to prosty ryż z warzywami.
Jednak niedawno wspólnie z Synkiem oglądaliśmy Bitchin' Kitchen i Nadia akurat prezentowała coś w rodzaju sajgonek po włosku. Synek zauroczony zażądał następnego dnia na kolację sajgonek. I był to nasz kolejny pierwszy raz w kuchni i moje własne małe odkrycie. Mianowicie sajgonki robione w domu nie muszą ociekać tłuszczem i nie muszą być pikantne. Na razie wypróbowałam tylko dwie podstawowe, nasze autorskie wersje, ale na pewno będziemy eksperymentować z kolejnymi. Bo wiecie, że w sajgonce możecie umieścić wszystko co zechcecie? Każdy rodzaj mięsa, warzyw... Co kto lubi :-) Najważniejsze jednak, że sajgonki to potrawa ekspresowa! Całość zamieszania w kuchni obejmuje maksymalnie pół godziny i to ze sprzątaniem po gotowaniu razem ;-) Polecam!
Na nasz pierwszy raz przygotowałam drobno pokrojone filety z kurczaka, które podsmażyłam z dodatkiem curry.
Pokroiłam kapustę pekińską i paprykę w paski a obraną marchewkę starłam na tarce o grubych oczkach.
Papier ryżowy wykorzystałam zgodnie z zamieszczoną na opakowaniu instrukcją obsługi (czyli namoczyć około 15 sekund w ciepłej wodzie, nałożyć farsz, zawinąć).
I tu pierwsza uwaga: sajgonek nie trzeba smażyć! Bez smażenia są lekkie, zdrowe i pyszne jako przekąską, na przyjęcie, można też je przechowywać (w lodówce w wilgotnym papierku w szczelnie zamkniętym pudełku).
Sajgonki można jednak usmażyć, wówczas zyskujemy chrupiącą skórkę :-) Ja podałam tylko z sosem sojowym (wewnątrz poza curry do kurczaka nie dodałam żadnych przypraw, aby każdy przyprawił wedle własnego uznania). Smacznego :-)
Pokroiłam kapustę pekińską i paprykę w paski a obraną marchewkę starłam na tarce o grubych oczkach.
Papier ryżowy wykorzystałam zgodnie z zamieszczoną na opakowaniu instrukcją obsługi (czyli namoczyć około 15 sekund w ciepłej wodzie, nałożyć farsz, zawinąć).
I tu pierwsza uwaga: sajgonek nie trzeba smażyć! Bez smażenia są lekkie, zdrowe i pyszne jako przekąską, na przyjęcie, można też je przechowywać (w lodówce w wilgotnym papierku w szczelnie zamkniętym pudełku).
Sajgonki można jednak usmażyć, wówczas zyskujemy chrupiącą skórkę :-) Ja podałam tylko z sosem sojowym (wewnątrz poza curry do kurczaka nie dodałam żadnych przypraw, aby każdy przyprawił wedle własnego uznania). Smacznego :-)
mm alez zgłodniałam :D
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić... już zapisuję na listę, bo wyglądają apetycznie :)
OdpowiedzUsuńpysznie wyglądają:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam sajgonki, nie umiem przejść koło nich obojętnie :)) A takie domowe też robiłam wieki temu, ale że ja leniwiec jestem to idę na łatwiznę i zamawiam u chińczyka za rogiem. Na szczęście u nas nie ociekają tłuszczem :)) I nie są pikantne :)
OdpowiedzUsuńTwoje wyglądają bardzo apetycznie! :)
Fajnie, że masz sprawdzonego chińczyka pod nosem ;-)
UsuńAle - jak sama się właśnie przekonałam, o dziwo! - samodzielne ich przygotowanie to dosłownie chwila, a i składniki można dobrać według własnego smaku i humoru ;-)
mmm smaczne! na pewno wykorzystam przepis bo lubię kuchnię chińską!
OdpowiedzUsuńSmacznego :-)
Usuńsmakowicie to wygląda :D zjadłabym sajgoneczke :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że wygrałaś Candy u Ali :D a co mi tam, pogratuluję Ci już dziś :) Wielkie Gratulacje! :)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mojego bloga
Agata
Dziękuję za gratulacje :-)
UsuńI zapraszam na wirtualną sajgoneczkę :-)
Ja uwielbiam kuchnię chińską i sajgonki, ale to dobrze, że znalazłaś wersję dla siebie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
O matko, ale mi smaku narobiłaś. Zrobię je na pewno za kilka dni, wyglądają smakowicie. Ja chińską kuchnię uwielbiam.
OdpowiedzUsuńpychota. tez kiedys robilismy. ostatnio jakos nam umknely. musimy zrobic :-)
OdpowiedzUsuń