Uśmiechnij się! Siadamy do stołu

Piękny tytuł, prawda? Naprawdę fajnie by było, gdyby każdy z nas już na samą myśl o siadaniu do stołu się uśmiechał. Ot, tak, z czystej przyjemności nie tylko jedzenia, ale i przebywania w gronie rodziny. Nie krzywił się na myśl o niesmacznym jedzeniu, nie martwił tym co może wyniknąć z rozmów przy stole, nie złościł na zmęczenie i brak pomocy w przygotowaniu posiłku... I tak dalej, i tak dalej...
Uwielbiam jeść. Jeszcze bardziej - gotować. Nie może być dla mnie większej "nagrody" kiedy ktoś ze smakiem zje to co ja naszykuję; wtedy serce mi rośnie, rozpływam się ze wzruszenia... mam wrażenie, że to chyba "w genach" po mojej kochanej ś.p. babci Jadzi, która to mnie od podstaw uczyła gotować i zaszczepiła we mnie miłość jedzenia, gotowania i karmienia. Ale też nie to, żebym golonkę i schabowe non stop, o nie! Z własnej inicjatywy ukończyłam kurs dietetyka żywieniowego, dużo czytam o jedzeniu, interesuję się nowinkami, a jako alergiczka i mama alergika znam setki ciekawych zamienników dla różnych mniej zdrowych produktów ;-) Pracuję w firmie silnie związanej z branżą gastronomiczną, a przy sąsiednim biurku siedzi międzynarodowej sławy kucharz. Nie przesadzam też w drugą stronę: nie jestem totalnie "eko" i "bio", zdarza się nam zjeść na obiad pizzę czy chipsy. Myślę, że w kwestii odżywiania udało mi się w życiu znaleźć złoty środek i czerpać z tego radość, a dzięki mojej postawie i Synek nie ma "problemów" z jedzeniem. Lubi jeść, lubi zdrowe jedzenie (np. kocha szpinak czy kaszę gryczaną!) ale wcina też kolorowe lizaki czy boczek (którego jest wielkim miłośnikiem). Ale się rozpisałam o mojej "jedzeniowej drodze życiowej" i mogłabym tak jeszcze długo, a tu nie o tym miała być mowa.
Powodowana moją miłością do kucharzenia (i oczywiście miłością do dziecka i naturalnym pragnieniem poznania wszelkich możliwych trendów w wychowaniu aby wybrać najbardziej odpowiedni dla Synka) miałam okazję sięgnąć po nową lekturę. Lekturkę w zasadzie. Książeczkę. Bardzo skądinąd popularnego pana (którego do tej pory jakoś nie miałam jeszcze przyjemności czytać, co szybko chce nadrobić!). Pan Jesper Juul popełnił niewielkie "dziełko" (bo książeczka rozmiarów kieszonkowych łącznie ze 144 stron się składa) "Uśmiechnij się! Siadamy do stołu". Wydana przez mało mi znane wydawnictwo MiND, książeczka zachęca samym już wyglądem, bo w słodkich kolorach, niewielka, nie przerażająca jak jakaś naukowa księga psychologiczna ;-) wewnątrz okraszona budzącymi we mnie odruchowo sympatię oryginalnym ilustracjami - polecam również i je przestudiować! Książeczkę na spokojnie przeczytałam w dwa dni i... kiwając głową potakująco nad niemal każdym zdaniem, czułam lekki niedosyt. Chcę jeszcze, więcej, czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, mądre rozumne i dobrze podane słowa, temat ważki - chcę więcej!
Za czasów szkolnych pisałam piękne streszczenia i recenzje książek jako wypracowania na język polski, jednak tutaj chyba napisać powinnam nieco inaczej... Książka nie jest poradnikiem. Nie daje odpowiedzi tylko zadaje pytania. Ukierunkowuje. Zwraca uwagę na istotne zagadnienia. Nic nie narzuca. I to bardzo mi się osobiście podoba. Bo każde dziecko jest inne, każda rodzina jest inna i nie ma gotowych rozwiązań dla wszystkich! Ja też uważam, w skrócie ujmując, że "jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego" ;-) i podobny pogląd przedstawia autor w książce. Jeśli ktoś z Was jest zainteresowany wpływem posiłków na atmosferę w rodzinie, rozwój i emocje dziecka - niech sięgnie po tą książkę! Tytuły podrozdziałów wskazują  jakie, istotne w odniesieniu do odżywiania i rodzinnych posiłków, porusza książka. Są to między innymi: wartości, czas, kultura rodziny, grymaszenie czy nastolatki przy stole. Są to sprawy, o których nie myślimy raczej codziennie stawiając obiad na stole czy szykując śniadanie, a warto choćby tylko w trakcie lektury tej książki na nich się skupić. Bardzo podoba mi się wychylający się według mnie zza każdej strony tej książki ogólny stosunek autora do kwestii wychowawczych, który, bardzo uogólniając, można ująć w słowach: dziecko jest wolnym człowiekiem i należy się mu szacunek, ale rodzice są jego przewodnikami w (młodym) życiu i są za nie odpowiedzialni. Z większością poglądów wyrażonych w książce się zgadzam, z niektórymi nie, ale jak już wspomniałam, nie chodzi tu o wierne przełożenie słów Juula na nasze życie, tylko o zastanowienie się nad własną rodziną i posiłkami w kontekście poruszonych przez niego kwestii. Autor zmusza nas do myślenia (co w książkach bardzo cenię!) i odpowiadania w kontekście naszej rodziny na pytania typu:
- Czy pierwsze posiłki dziecka są naturalną i integralną częścią życia rodziny, czy raczej niemowlę znajduje się na piedestale, a rodzice tworzą tylko podziwiającą widownię?
- Czy powinno się uczyć dzieci zjadania wszystkiego z talerza?
- Czy jeśli ktoś nie lubi jakichś ośmiu czy dziesięciu potraw, to znaczy, że grymasi, czy może trzeba nie lubić trzydziestu czy czterdziestu?
- Czy rozumiemy, że jeszcze żadne dziecko nie umarło z głodu z powodu własnego uporu i czy jesteśmy skłonni pozwolić mu na to tak długo jak będzie trzeba?

Podsumowując, książkę polecam gorąco wszystkim rodzicom, zarówno oczekującym dopiero Maleństwa, rodzicom niemowlaków, małych dzieci, jak i nastolatków! Nie ważne czy kochasz gotować czy uwielbiasz fast food, czy jesz palcami czy nożem i widelcem, czy odżywiasz się zdrowo i ekologicznie czy tłusto i słono - ta książka jest dla wszystkich! Nie zdradzę wszystkich przemyśleń własnych po tej lekturze, ale przyznam, że po raz pierwszy w życiu zastanowiłam się nad kulturą jedzenia i manierami przy stole w naszej rodzinie... bo te są naprawdę na miernym poziomie :-/ Wnioski będę wprowadzać powoli w życie. Ciekawa jestem jak inni Czytelnicy odbierają tą książkę? Ktoś czytał? A jeśli nie, to poczekajcie cierpliwie, wkrótce komuś z Was z przyjemnością sprezentuję mój egzemplarz ;-) ale na razie czekam aż zbierze się nas troszeczkę więcej!

Autor: Jesper Juul
Tytuł: Uśmiechnij się! Siadamy do stołu
Wydawnictwo: Wydawnictwo MiND Dariusz Syska
Rok wydania: 2011
Stron: 144
ISBN: 978-83-62445-07-3
Cena: 29,9 pln


5 komentarzy:

  1. To może być ciekawa lektura... Człowiek często o wielu rzeczach nawet nie pomyśli, że są ważne, że mogą mieć znaczenie. Wiem tylko tyle, że dziecko przynajmniej jeden posiłek dziennie powinno jeść w gronie rodziny. U nas zwykle są dwa. Nikt nie wstaje wcześniej, wszyscy czekają aż ostatnia osoba zje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie każdy na coś innego zwraca uwagę. U mnie w domu np. można wstawać od stołu kiedy się chce, mi to kompletnie nie przeszkadza ale dla mnie ważne jest aby zawsze czerpać z jedzenia przyjemność, dzielić się wrażeniami i odkrywać od podstaw gotowanie i smaki. Każde podejście jest dobre - jeśli jest szczere i wynika z naturalnych chęci i potrzeb i jest akceptowane! Po więcej ciekawostek - odsyłam do książki ;-)

      Usuń
    2. Oj, ale to zabrzmiało z tym przetrzymywaniem przy stole.. dopiero teraz zauważyłam ;) Heheh no u nas z tym wstawaniem to tak, że to my - dorośli - czekamy aż nasza 1,5 roczna pociecha zje (co zwykle trwa 3 razy dłużej niż nasz posiłek) ;) Chodzi o to, żeby nie siedziała sama przy stole. Z resztą się w zupełności zgadzam (czerpanie przyjemności z jedzenia i z własnego towarzystwa) ;)

      Usuń
    3. Ale no właśnie o to chodzi, że po lekturze tej książki każda osoba zwróci uwagę na coś innego, na coś co jest ważne albo odwrotnie - na coś co jest kompletnie pomijane w tej jednej konkretnej rodzinie ;-) Ja z kolei zwróciłam uwagę właśnie na maniery przy stole bo my (oboje) potrafimy jeść rękami, nie dziękować, wstawać, mówić z pełną buzią itp. U każdego co innego :-)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz :-)