Emocje

           Bardzo bardzo przepraszam, że na kolejny post musieliście tak długo czekać, ale poza zwyczajną prozą życia uniemożliwiającą mi skutecznie regularne pisanie (w końcu praca z dojazdami zabiera mi 10 godzin dziennie z życiorysu, a resztę - nie bez przyjemności - pochłania mój Synek), cały weekend przeżywałam bardzo emocjonalnie moją wygraną w życzliwym candy u Wioli! To dopiero były emocje! Ale dziś o innych emocjach będzie ;-) Tym bardziej mi głupio, że z wielką radością mogę powitać nowych Czytelników! Zakładając bloga byłam - jak to ja - realistyczną optymistką i nie spodziewałam się uzyskac w tak szybkim tempie tak szerokiej publiczności a przybywa Was i jako obserwatorów i fanów na FB. Dziękuję Wam za Waszą obecność i za wszystkie, choćby wirtualne znajomości, które tu nawiązałam :-)
              A teraz do rzeczy. Miało być o emocjach i będzie. Na początek króciutka recenzja  ciekawej książeczki dla dzieci, która niedawno wpadła w nasze ręce w bibliotece.
 

 
 
 
To niewielka kolorowa książeczka w twardej oprawie. Szczerze mówiąc moją uwagę najpierw przykuły ciekawe ilustracje. Kolorowe, bardzo pogodne i delikatne jednocześnie. Mi się bardzo podobają i Synkowi również. Zaintrygowało mnie nazwisko autora - toć to znany mi z programu Zulu-Gula, a Wam może i z innych miejsc: satyryk Tadeusz Ross! Podobno jest ojcem siedmiorga dzieci, więc może ma doświadczenie także w mówieniu (pisaniu wierszem!) o emocjach? Wygląda na to, że ma! Książeczka zawiera kilkanaście wierszyków, każdy dotyczący innych emocji. Gniew, żal, żal, radość, zazdrość.
 
 
I wierszyk o zazdrości, szczerze mówiąc, najbardziej mi się podobał ;-) Ale wszystkie wierszyki są bardzo ciekawe, rytmiczne, proste ale bardzo obrazowe. Choć książka ma wskazanie wieku dla dzieci 5+ to czytałam ją mojemu Synkowi (3,5 roku) i zrozumiał wszystko. Był zaciekawiony, komentował, rozmawialiśmy o emocjach. Na pewno ważne aby nie czytać wszystkich wierszyków naraz bo wtedy robi się mętlik w głowie i "mieszają się nam emocje" ;-) Szczególnie dla młodszych dzieci lektura jednego wierszyka naraz i krótka rozmowa o danej emocji - to w sam raz! Podsumowując: książeczkę polecam gorąco, na pewno ułatwi rozmowę o emocjach, bo o ile o radości, smutku, gniewie potrafimy czasami mówić, to wzruszenie, złość czy żal nie są tak popularne w naszych wypowiedziach. A i te emocje są tak samo odczuwalne jak inne i warto rozmawiać o nich z dziećmi.
Książkę wydało Wydawnictwo Skrzat i wraz z płytą CD można ją u nich zakupić.
                A teraz ciąg dalszy o emocjach. Wiele osoób (podobno głównie mężczyzn i chłopców, ale ja badań na ten temat nie prowadziłam, więc nie wiem) nie umie wyrażac emocji. Mało tego. Wiele osób, które nawet potrafią je wyrażać i uzewnętrzniać - często nie potrafią ich nazwać: patrz moja skromna osoba! To powszechny problem i o ile nie uratuje połowy społeczeństwa przed brakiem umiejętności wyrażania czy nazywania emocji, to mogę pracować na tym obszarze we własnej rodzinie. Sama siebie staram się pilnować aby oprócz wyrazistego wyrażania (nie przerysowanego, ale konkretnego, w moim przypadku popartego bogatą i szczerą mimika czy gestykulacją), nazywać przeżywane emocje! Mój Synek, żyjąc ze mną już 3,5 roku wie dobrze co oznacza podniesiona brew mamy, łzy w oczach czy zacisnięte wargi i wie czego się po takiej minie ma spodziewać. Ale nie zawsze potrafi nazwac co mama taką mimiką okazuje. Ćwiczymy to wspólnie - uczę siebie i Synka nazywać emocje, co nie zawsze jest łatwe bo czasami myli mi się złość z gniewem czy smutek z żalem, ale wytrwale nad tym pracuję!
                  Praca nad sobą samą to ledwie początek. Staram się nauczyć Synka wyrażania emocji i nazywania ich. Zdziwione nieco panie nauczycielki w przedszkolu powinformowałam już dawno, że mój Syn ma prawo wyrażać złość, gniew, smutek, ma prawo mówić podniesionym głosem (ale nie krzyczeć na kogoś w złości), tupnąć nogą (ale nie kopnąć kogoś), płakać (ale nie rzucac jakimiś przedmiotami). Na równi z prawem skakania wysoko z radości. Ja również okazuję emocje i gestem, nie tylko mimiką - granicą jest tu nienaruszalność drugiej osoby i zakaz niszczenia przedmiotów oraz zachowań autodestrukcyjnych. Mieszcząc się w tych granicach, zarówno ja jak i dziecko mamy prawo płakać, śmiać się, robić miny, tupać, zakrywać twarz rękami czy podnosić głos. Owszem, w toku dorastania społecznego przyswajamy (w większym lub mniejszym stopniu) normy społeczne zakazujące tupania nogą w czasie zebrania w pracy, czy krzyczenia w kolejce w sklepie itp. Ale dziecko w wieku przedszkolnym - moim zdaniem - nie musi jeszcze przestzregac tych wszystkich norm. Owszem powinno być uczone, mieć tłumaczone jakie są zasady społeczne, ale od osoby w tak burzliwym i emocjonalnym okresie trudno wymagać pohamowywania się co chwila. Podkreślam, to moja osobista opinia, na razie chcę nauczyć Syna wyrażać i nazywać emocje, a nieco później nadejdzie czas aby wpoić mu normy społeczne (o których mu jednak przy różnych okazjach mówię). Żeby mógł panować nad sobą i emocjami, jak to się mówi, najpierw musi pojąć, zrozumieć i sprawdzić - nad czym tak naprawdę ma zapanować?
              Z ciekawostek jeszcze dodam, że już kilkumiesięczne maluszki potrafią rozpoznawać emocje, potrafią też naśladować emocjonalną mimike bliskich osób, a ponieważ człowiek dysponuje kilkudziesięcioma mięśniami twarzy do wyrażania całej gamy emocji - to jest duże pole do popisu ;-) Ja sama byłam bardzo zaskoczona, kiedy ostatnio skupiłam się na mimice Synka: on mimowolnie przejął ode mnie w drodze obserwacji i codziennego obcowania, bardzo dużo min, grymasów twarzy! Kiedy coś nam nie smakuje robimy dosłownie identyczną minę, jakbym się w lusterku widziała! Kiedy traktujemy coś lub kogoś pobłażliwie - kąt nachylenia głowy mamy równiuteńki! I wiele wiele innych!
              Na koniec tego długiego, ale jakże w mojje opinii ważnego postu, zachęcam Was do nazwania Waszych emocji... jeśli nie potraficie - sięgnijcie po książkę Tadusza Rossa! Oraz przyjrzyjcie się minkom Waszych dzieci: najprawdopodobniej robicie takie same ;-)
 
 
 
 
Życząc wiele radości - jako wspaniałej pozytywnej emocji dodającej skrzydeł - pozdrawiam wszystkich :-)


3 komentarze:

  1. Gratuluję wygranej :)

    Zapraszam na rozdanie u mnie : http://recenzje-kiti.blogspot.com/2012/12/rozdanie-na-dobry-poczatek.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje Ci wygranej ;) Widzę, że zmiany Świąteczne na blogu zawitały - bardzo ładnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię propozycje wydawnictwa Skrzat...
    Tej książeczki nie znam, ale o emocjach bardzo fajnie pisze również Grzegorz Kasdepke ("Kocha, lubi, szanuje...").
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny, będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz :-)