Lubię piec, podobno (ja nie lubię słodkiego) pyszne ciasta piekę, ale jakoś nigdy za dobrze mi nie wychodziło pieczywo :-( Teraz mam piekarnik bez żadnych cudów, zwykły gazowy, do tego grzeje jak chce, temperaturę mogę sobie ustawiać a on i tak grzeje po swojemu, zazwyczaj jeszcze bardziej ;-) A z tymi bułeczkami nawet mój okrutny piekarnik dał sobie radę! Więc polecam nawet dla tych, którzy myślą, że nie dadzą rady! A gwarantuję - własne, świeże, gorące bułeczki o poranku - doświadczenie bezcenne :-)
Przepis zaczerpnęłam z kilku miejsc w sieci (głównie stad - KLIK), przerobiłam po swojemu i proszę bardzo :-)
SKŁADNIKI:
na 12 bułeczek
0,5kg mąki pszennej
szklanka mleka
1 jajko
2,5dkg drożdży
2,5 łyżki oleju
0,5 łyżeczki soli
tłuszcz i mąka do przygotowania formy
mleko do posmarowania
CZAS:
Wyrabianie ciasta około 15 minut. Wyrastanie - cała noc w lodówce (w razie potrzeby czas ten można skrócić do 2 godzin w temperaturze pokojowej). Pieczenie - 7 minut.
PRZYGOTOWANIE:
W ciepłym (nie gorącym!) mleku rozpuścić drożdże, dodać pozostałe składniki i wyrobić (najlepiej ręcznie!) na gładkie, lśniące ciasto drożdżowe, w razie czego można jeszcze odrobinkę oleju dodać ;-) Gdy ciasto jest wyrobione dzieli je na 12 równych części i formujemy równe, gładkie kulki. Umiejscawiamy je w formie wysmarowanej tłuszczem i wysypanej mąką (można oczywiście na blasze, ale ja uwielbiam takie odrywane od siebie bułeczki więc polecam po prostu tortownicę). Przykrywamy czystą ściereczką i wstawiamy na noc do lodówki (lub zostawiamy na 2 godziny w temperaturze pokojowej).
Rano wyjmujemy wyrośnięte bułeczki z lodówki i już wyglądają tak:
Smarujemy po wierzchu całe bułeczki mlekiem i wstawiamy do bardzo mocno rozgrzanego piekarnika (nie mam pojęcia jak mój miał tym razem ochotę się rozgrzać, ale obstawiam około 220 stopni? przy termoobiegu zalecają 200). Pieczemy 5-7 minut aż leciutko się zarumienią, a rozchodzący się po całym domu zapach, pobudzi wszystkich śpiochów i zaprosi na miłe śniadanko w dobrym humorze :-)
Jeszcze gorące, tuż po wyjęciu z piekarnika, słoneczne bułeczki w kształcie słoneczka ;-)
I już na talerzu, już obwąchane, oblizane i.... niestety więcej zdjęć nie ma bo zostały zjedzone :-) Nie zdjęcia a bułeczki - wyszły rewelacyjne! A skoro mało kłopotliwe i nie czasochłonne w przyrządzaniu - zagoszczą u nas na śniadaniowym stole częściej :-)
Świetny pomysł na sobotnie śniadanko! Nigdy nie piekłam, ale faktycznie przepis nie jest skomplikowany i chyba się skuszę :-) Dziękuję! Niesamowicie krótki czas pieczenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Właśnie ten czas pieczenia mnie skusił, bo ja rano zawsze taka zaspana i wiecznie w niedoczasie ;-) Nie chciałoby mi się czekać godzinami na śniadanko, a tu proszę: szykuję resztę śniadania i podaję ze świeżymi bułeczkami :-)
Usuńswietne :) muszę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńPolecam :-)
UsuńMniam :) Muszę spróbować.. Niech tylko dopadnę drożdże w sklepie.
OdpowiedzUsuńSmacznego :-)
UsuńAle mi narobiłaś apetytu ;) zjadło by się oj zjadło ale piekarnika nie mam ;/
OdpowiedzUsuńZaproponuj sąsiadom wspólne śniadanie pod warunkiem skorzystania z ich piekarnika ;-)
UsuńZostałaś przeze mnie otagowana na "Liebster Blog". Szczegóły u mnie na blogu. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyróżnienie! Na pytania odpowiem pod postem: http://mamaniusia.blogspot.com/2012/11/blogowe-zabawy.html
Usuń